Recenzja serialu

Batman - 20 lat później (1999)
Curt Geda
Kyungwon Lim
Will Friedle
Kevin Conroy

Sentymentalny powrót

"Batmana Beyond" pamiętam jeszcze z czasów jego emisji w Cartoon Network w okolicach roku 2001. Po 11 latach, z większym obyciem w kinematografii, zweryfikowanie wspomnień z rzeczywistością i
"Batmana Beyond" pamiętam jeszcze z czasów jego emisji w Cartoon Network w okolicach roku 2001. Po 11 latach, z większym obyciem w kinematografii, zweryfikowanie wspomnień z rzeczywistością i odkurzenie tytułu, od którego jako dziecko nie można było się oderwać, może być nieco bolesne. Po dotarciu do wszystkich odcinków, w jakich można było zobaczyć przygody młodego Terry'ego zasiadłem do kilkudniowego seansu. Było świetnie, czasem gorzej, nieraz refleksyjnie, a kilka razy bardzo bolało.

Pierwszy sezon nie zawiódł moich wspomnień i oczekiwań. Spójna kompozycja 13 odcinków przesycona jest smaczkami z przeszłości, cieniami dawnych przeciwników jak Mr. Freeze, czy Bane, ale także całym zastępem nowych złoczyńców jak Inque, Spellbound, Shriek, czy wreszcie Derek Powers jako Blight. Na pochwałę zasługuje sposób budowania historii Terry'ego, od jego życia prywatnego i szkolnych problemów nastolatka, przez pierwsze kroki stawiane w roli Batmana. McGinnis jest bardzo autentyczny, przeżywa codzienne problemy, rozterki, popełnia błędy, przez co łatwiej można się utożsamić z jego postacią, co też jest jedną z przyczyn sporego sukcesu tej serii. Dla równowagi starzejący się Bruce Wayne, jest zgorzkniały, chłodny i odpychający. Ten kontrast pozwolił twórcom na zbudowanie interesującej relacji między bohaterami, rozwijanej z każdym odcinkiem i oglądanej z ciekawością i niecierpliwością. Sezon pierwszy skonstruowany jest ramowo. Pierwsze dwa odcinki, jedne z lepszych w całej serii, zawiązują akcję i rodzą głównego przeciwnika Dereka Powersa, który przez kolejne odcinki pozostaje w tle, by ostatecznie można było zmierzyć się z nim w odcinku ostatnim i dopełnić zemsty. Doskonały pierwszy sezon wspaniale opowiedział o dramacie zarówno Wayna jak i McQuinnisa i jego nowej drodze z emblematem nietoperza na piersi. Scenarzyści zamknęli wszystkie wątki, jakie poruszyli i mogli albo zamknąć serię Batman Beyond, pozostawiając świetne wrażenie, albo zacząć nowy sezon i pokazać jak dalej potoczą się losy Gotham City i jego strażników, duetu chiropterologów. Wybrali drugą opcję, jednak na nieszczęście serii zrezygnowali ze sprawdzonego schematu sezonu pierwszego i rozmienili się na drobne.

Sezon drugi to, na Boga, 26 odcinków, poruszających tak przeróżne tematy, w tak okropnie niespójny i dziurawy sposób, że sezon jest raczej zbiorem wybiórczych nowel o Batmanie, niż konkretną historią, ponieważ ta, od tego momentu, do ostatniego odcinka zmierza już donikąd. W trakcie sezonu drugiego nie zabraknie nam polemiki z takimi kwestiami jak: zraniona przyjaźń, bezmyślna kradzież, problemy wychowawcze współczesnej młodzieży i jej bunt, miasto jako betonowa dżungla, uzależnienie od świata wirtualnego, alienacja, sekty i wiele, wiele więcej między innymi Batman opiekujący się dzieckiem-jajkiem-robotem w trakcie swoich misji, celem zaliczenia przedmiotu z wiedzy o rodzinie. Sezon zamknięty zostanie klasycznym "wypełniaczem", przedstawiającym zaginięcie, historię, perypetie i wreszcie wielki powrót wiernego dobermana Bruce'a Wayna. Oczywiście, wielorakie tematy poruszone przez scenarzystów są istotne i poważne, i stanowią doskonałą stymulację do głębszych przemyśleń, ale ewidentnie sezon wycelowany był w bardzo młodego widza, który nie byłby w stanie skupić się na fabule, ciągnącej się przez kilkanaście odcinków. Mamy przez to 17-letniego Batmana, który bawi i uczy dzieci, co jest dobre, a co złe. Na tę okazję, twórcy wielokrotnie odgrzeją poznanych wcześniej złoczyńców, z pozoru unieszkodliwionych na dobre, ponieważ dla przykładu, rozjechanie Łowcy przez pociąg jest właśnie takim unieszkodliwieniem, by ponownie narozrabiali i równie szybko dostali lekcję dobrego wychowania. Czasem też schowają Wayne'a do szafy, by ten nie pojawił się wcale, jakby nigdy nie istniał, a Terry w chwili największych rozterek nie mógł się z nim skontaktować. Gdzieś tam w natłoku tego wszystkiego trafi się wyczekiwany element ciągłości fabularnej w postaci rozwijającej się relacji Wayne – McQuinnis, odkrycie przez Max Gibson tajemnicy Terry'ego, smaczek z życia Wayne'a, czy codzienne nierozwiązywalne problemy Terry'ego z jego podwójnym życiem.

Sezon trzeci, 13 odcinków w tym dwa podwójne, ostatni zatytułowany "Unmasked / Zdemaskowany" rozbudził wielkie nadzieje na intrygującą fabułę i wielki dramatyczny finał. Niestety. De facto, mógłby to być wciąż sezon drugi, a szumny „Unmasked”, na którego amerykańskim widzom w roku 2001 przyszło czekać bagatela 9 miesięcy, okazał się nawet nie małym deszczem z dużej chmury, a zwyczajnie, całkowicie nietrafioną prognozą pogody i mógłby się równie dobrze znaleźć gdziekolwiek w sezonie drugim. W trakcie trwania trzeciego sezonu twórcy "uraczyli też fanów, osobną, pełnometrażową historią zatytułowaną Return of the Joker / Powrót Jokera". 77 minut otrzymało rangę PG-13 za brutalność, choć w niczym nie różni się ona od tej ukazanej, w całej serii "Batman Beyond". Na dobrą sprawę, można było zamknąć historię o Jokerze w 42 minutach i umieścić w ramach któregoś z sezonów, lub, co byłoby lepszym rozwiązaniem, zbudować cały trzeci sezon na bazie tej historii.

Poprowadzenie tytułu po pierwszym sezonie i sposób, w jaki został zakończony pozostawił widzów i fanów wyłącznie z niedosytem i poczuciem niedokończonego dzieła, które rozmyło się gdzieś w połowie swojego powstawania. Twórcy kazali czekać na Terry'ego McGinnisa, aż 4 lata, by ponownie zaistniał w 2005 w jednym z odcinków "Ligi Sprawiedliwych", gdzie bohaterowie zmagają się z podróżami w czasie. Próbę rozliczenia z "Batmanem Beyond" podjęli jeszcze 13 odcinków później w tej samej serii. W odcinku 13 sezonu 4 zatytułowanym "Epilog" zaserwowali nam Terry'ego o sylwetce Supermana, przyciskającego do ściany starych, zmęczonych i spróchniałych bohaterów, celem dotarcia do własnych korzeni. W ten sposób scenarzyści dali fanom lekcję historii, odkryli kilka sekretów i pokazali, czy McGinnis uporał się wreszcie z zajęciami z wiedzy o rodzinie i w ten oto sposób zostawili ich mniej więcej w tym samym miejscu, co w 2001 roku przy końcu sezonu pierwszego.

W żadnym wypadku, powrót do tego serialu nie był złym pomysłem. Po 11 latach "Batman przyszłości" jest tak samo dobry jak wtedy. Tak samo jest się fanem Terry'ego, tak samo chciałoby się nosić jego kostium, tak samo świetny klimat trzyma futurystyczne Gotham City i tak samo rewelacyjne intro jest rewelacyjne. Pierwszy sezon 10/10, w drugim i trzecim z przedziału 2-8/10. Jako całość ze wszystkimi dodatkami i całą masą sentymentu 8/10.
1 10
Moja ocena serialu:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones