Aby wszystkie współczesne produkcje obligatoryjnie posiadały napisy!!! Jedynie w przypadku starych aktorów można zrozumieć co mówią. Reszta bełkocze. Po pierwszym odcinku jestem załamany...
Dla mnie są potrzebne napisy bo bez napisów bym nie zrozumiała co oni mówią aktorzy . Dlatego jest dla nas napisy
To chyba nie problem dykcji. Moim zdaniem dźwiękowiec dał ciała. Dźwięki są źle zarejestrowane, z jakimś dziwnym przydźwiękiem. Albo z użyciem jakiegoś złego kodeka. To brzmi jak GSM audio w 4 kHz... Co innego piosenki, ewidentnie nagrywane w studio. Ci sami aktorzy wtedy brzmią czysto i wyraźnie.
Jak się robiło dźwięk na analogu, to było czysto i słyszalnie. Jak się robi cyfrowo na kodekach, to tak to słychać, jak w filmach Vegi. Technika poszła do przodu! :D
Możesz mieć rację ale jest to też problem dykcji. Skoro Frycza i Pakulnis mogę zrozumieć to resztę też powinienem.
Dykcja! Mówił o tym kiedyś na swoim kanale Cezary Pazura. Jego zdaniem aktorzy młodszych pokoleń często mówią niedbale (jak "w życiu"), bo są przekonani, że jakościowo świetny sprzęt, dawniej niedostępny, "zbierze" wszystko. Ale się mylą. Dlatego rozumiemy tych ze starej szkoły, którzy mieli świadomość znaczenia dykcji. Reszta na ogół mamrocze w sposób nieznośnie niezrozumiały. Podzielam fatalną opinię o dźwięku w polskich filmach. Może trzeba się skrzyknąć i oprotestować gdzieś tę niedbałość?
Racja! Dawniej aktorzy nawet bełkotać potrafili tak aby to było zrozumiałe lub niezrozumiałe jeśli to miał być tylko bełkot bez treści. Na przykład nieoceniona pani Irena Kwiatkowska.
Zgadzam się. Oglądałem ostatnio młodego Królikowskiego w programie "Tego się nie wytnie" na tvp kultura. Dla mnie to on tak mamrotał, że mało mogłem coś zroumieć.
Wow. A to ci niespodzianka. A ja wszystko rozumiem, ucieszyłam się, że wreszcie z przyjemnością słucham i słyszę polskich aktorów! A ostatnio "Kler" oglądałam z napisami.
Wszystko prawda! W polskich filmach dźwięk jest do bani. Najgorszy ze wszystkich dźwiękowiec pracował przy Pitbulu. Tam bez napisów bardzo ciężko - chociaż od urodzenia mieszkam w Polsce i rodzice Polacy i dziadkowie Polacy i pradziakowie Polacy itp, itd.... Operatorów mamy nagradzanych, a dźwiękowców chyba całkiem "głuchych"".. i ja podejrzewałam się o jakiś procent utraty słuchu..., ale to nie jest tylko moja opinia. Pozdrowienia dla forumowiczów
Ja wszystko rozumiem bardzo dobrze. Proponuję nowy sprzęt lub wizytę u lekarza.
Wydaję się , że jedni i drudzy mają rację. Aktorzy prezentują słabą dykcja i dźwięk źle zrobiony. Jestem ciekaway opinii kogoś z produkcji dźwięku. Dużo polskich filmów źle wypada dźwiękowo, obstawiam oszczędności na realizacji.
Ta dziewczyna co na maturze śpiewa Mój pierwszy bal myśli że dykcja to wymawianie twardo głoski r a resztę sepleni niemożliwie, słuchać tego nie można, jak to puścili? Przez takie niedoróbki serial traci na ocenach. Młodzi są do bani niestety, Frycz i Pakulnis jak zwykle mistrzowie.
Faktycznie. Filmy z lat 80. ogląda się lepiej niż wspólczesne. Bo nie trzeba się domyślać co tam mówią, wszystko dobrze słychać. Dzisiaj większość to mamroty...
Rany, absolutnie się zgadzam. Wszyscy mówią jakby mieli kluski w gębie. Serial sam w sobie, moim zdaniem trochę mdły, dziwi mnie, że kobieta, z której tekstów biję poczucie humoru, była tak nijaka. Ale może to kwestia przedstawienia postaci. Wracając do dykcji, niestety, współcześni aktorzy mają wywalone na ten aspekt swojej pracy, a pozostawiający wiele do życzenia dźwięk w filmach jeszcze to uwydatnia